Strona:Michał Bałucki - Typy i obrazki krakowskie.djvu/130

Ta strona została przepisana.

borak naprawdę. Nie szło mu może tak bardzo o żonę, nie szło nawet o tę połowę domu i tych kilka zagonów ogrodu, ile o zegar, który sekwestrator zabrał mu gwałtem z domu na rzecz żony, jako jej własność.
Zegar ten był dumą i uciechą pana Tomasza. — Miał on duży metalowy cyferblat, pokazywał nie tylko godziny, ale i dnie i planety, panujące w każdym miesiącu, co panu Tomaszowi wielce. potzebnem było w układaniu ze snów kombinacyj loteryjnych. 00 jednak go najwięcej bawiło. w onym zegarze, to dwie figurki metalowe, przedstawiające ulana polskiego i niemeckiego dragona, którzy, za każdem uderzeniem godziny, napadali na siebie i tłukli się szabelkami - Tak go to zajmowało, że choć już tyle tysięcy razy widywał tę bitkę, za każdem uderzeniem godziny, podnosił oczy do góry, przypatrywał się z uśmiechem na ustach rąbiącym się, i żeby miał najpilniejsze zajęcie, to je przerywał sobie i czekał, dopóki zegar nie odbił swego.
Nieraz, pamiętam, idzie z gorącą zupą do gościa, który na nią niecierpliwie czeka, — wtem zegar bić zaczyna; — pan Tomasz staje na środku pokoju, uśmiechnięte oczy podnosi na cyferblat, usta trzyma otwarte i zagapiony słucha, — a czasem dogaduje półgłosem:
— A to się biją — niech ich las trzaśnie — zawsze ułan tężej wali-dobrze zuchu! wal co się zmieści niemca!
I tak prowadził sobie w najlepsze monolog, dopóki ułan i dragon nie cofnęli się znowu po wybiciu godziny na swoje miejsca. - Żeby tam gość wtedy nie tylko wołał, ale strzelał za uszyma, toby go był nieoderwał, od tego widoku.
Toteż chodził koło zegaru z ojcowską troskliwością, sam go nakręcał każdego wieczoru, nim się spać położył, sam omiatał go delikatnie z kurzu, nie pozwalając się, broń Boże, tknąć nikomu; sprawił mu ozdobną z orzechowego drzewa wązką szafę; a gdy czasem, co się jednak rzadko zdarzało, zegar zachorował na nieregularność, to nie jednego. ale dwóch albo i trzech. sprowadzał zegarmistrzów na konylium.