Strona:Michał Bałucki - Typy i obrazki krakowskie.djvu/134

Ta strona została skorygowana.
130




X.
Dla kogo zbierał?

Przed kilku laty siadywał zwykle wieczorem, przed jedną kamienicą w rynku, kościsty staruszek — i to nie tylko w lecie, ale i w zimie. Zielony wytarty surdut, podbity starą lisiurką, zabezpieczał go jakotako od zimna, zresztą ubranie jego było bardzo nędzne. Można go było łatwo wziąć za żebraka, który przysiadł na kamieniu, wyczekując wsparcia; tymczasem był to właściciel téj kamienicy — a siadywał tutaj, czatując na niektórych lokatorów swoich, których nigdy nie mógł zastać w domu, bo się przed nim zamykali; a gdy go przypadkiem gdzie na ulicy spotkali, uciekali w inną stronę, co im tym łatwiéj przychodziło, że staruszek, w skutek wieku, nie dowidział bardzo.
Nie mogąc więc w żaden sposób zejść się z lokatorami, którzy zalegali mu z czynszem, zaciągał co wieczór regularnie wartę przed domem równo ze zmierzchem i dosiadywał wytrwale aż do dziesiątéj godziny; potém zamykał bramę i klucz brał do siebie. Jeżeli więc który z tych niepłacących nie zdołał przed tym czasem wrócić do domu, musiał skwitować ze spania w swojem własném mieszkaniu, by nie spotkać się z gospodarzem, który miał zwyczaj sam otwierać bramę.
Takie wysiadywanie przed domem dawało mu jeszcze tę pewność, że nikt nie zakradnie mu się wieczorem do domu, czego się obawiał bardzo ze względu na kilkanaście