za mękę, co ona nazywała przyjemnością. Wstydził się wyjawić co myślał, żeby go nie wzięła za prostaka, co się na niczem nie zna.-Po chwili przyszła mu myśl kupić jej kufelek piwa dla ochłodzenia, ale zanim się zdobył powiedzieć jej to, już ją porwano w taniec; a gdy muzyka grać przestała, chciał ją znowu poprosić na piwo, nie mógł jej znaleźć. Długo chodził i szukał. N areszcie zobaczył ją siedzącą w drugim pokoju przy stoliku, w towarzystwie kilku czarno ubranych mężczyzn i jednego wojskowego — feldfebla. — Na stoliku stała butelka wina i kilka herbat z arakiem.
— Ba, to ona nie stoi o moje piwo-pomyślał sobie.
Tym mniej mógł się spodziewać, żeby jej mogło chodzić o jego towarzystwo, gdy miała taką kompaniję. Stanął więc na boku, patrząc od czasu do czasu na Justysię i krzywiąc twarz do uśmiechu, ile razy mu się zdawało, że spojrzała w stronę, gdzie stal.
Przez całą noc już potem nie znalazł sposobności zbliżenia się do niej, bo albo tańczyła, albo otoczona była kompaniją, w której bawiła się wybornie i śmiała się do rozpuku. — Nad ranem kompanij a przerzedziła się, ale został jakiś przystojny brunet we fraku, który Justysi na krok nie odstępował; a gdy nie tańczył z nią, to po kątach siadywał i coś ciągle rozmawiali z sobą.- Michał nie śmiał się zbliżyć, bo ten frak budził w nim respekt. Był pewny, że to pan jakiś, skoro we fraku chodzi i czuł się dumnym, że taki pan rozmawia z jego Justysią. Był to i dla niego honor.
Już szaro robiło się w oknach, a na sali pusto prawie, kiedy Justysia nareszcie przypomniała sobie o Michale, a raczej o chustce, którą trzymał jak skarb, powierzony jego pieczy; wzięła mu ją z ręki i odziała się. Ów wyfraczony brunet z czarnym wąsikiem wdział na siebie surdut, podał ramię Justysi i wyszli, nie oglądając się nawet na Michała. — Nie obraził się tem wcale; był pewny, że to taki zwyczaj na balu i poszedł za nimi, spełniając z sumien-
Strona:Michał Bałucki - Typy i obrazki krakowskie.djvu/165
Ta strona została przepisana.