Zastał tam kilka osób siedzących przy stole, a między nimi owego bruneta z czarnemi, wywoskowanemi wąsikami.Siedział obok Justysi; wypróżniony do połowy gąsior miodu i szklanki pełne ego płynu pokazywały, że się raczono nieźle, — Michał na ten widok stracił fantazyę, — pomieszany zatrzymał się na środku izby.
— Michał! — zawołał podchmielony już dobrze ojciec Justysi, spostrzegłszy go: dobrze żeś przyszedł, napijesz się z nami — za pomyślność Justysi, bo to dziś jej zrękowiny.
Michałowi zamęciło się w głowie — chwilowo wszystko, co było w izbie: i ludzie i szklanki i obrazy i łóżka zakołowały mu w oczach, jakby się wywracały do góry nogami.
— No nalejże mu lampeczkę - odezwał się znowu ojciec Justysi i wetknął mu szklankę do ręki. Michał wypił jednym łykiem prawie.
— Tak to lubię. Widać, że życzysz Justysi z całego serca, kiedyś wypił duszkiem. Zuch z ciebie, Michale.Siadaj tu przy nas. — Nalejcie mu jeszcze.
Posadził go obok siebie i podał świeżą szklankę. Michał pił machinalnie jednę za drugą, aż mu się zamroczyło w głowie i zaczął bredzić od rzeczy i śpiewać nawet. Położono go nieprzytomnego na łóżku, gdzie dospał do rana.
Dziwne było przedbudzenie jego na drugi dzień.-Z początku, kiedy otworzył oczy, zdawało mu się, że to wszystko, co wczoraj widział i słyszał, był tylko sen. Dopiero szklanki stojące jeszcze na stole i resztki niedopitego miodu wytrzeźwiły go z tego złudzenia. Mimo to nie dowierzał jeszcze, a widząc matkę krzątającą się koło pieca, na którym warzyło się śniadanie, odważył się zapytać:
— Więc to prawda pani matko, że panna Justysia idzie zamąż?
— To się wie. Wczoraj wyszły już pierwsze zapowiedzi, a za dwa tygodnie weselisko. Michał przymknął oczy, jakby te słowa raziły go oślepiającym blaskiem i nie pytał się o nic więcej.
Strona:Michał Bałucki - Typy i obrazki krakowskie.djvu/169
Ta strona została przepisana.