— I pan Michał byś nam po:tyczył?-spytała. uradowana. — O! mąż odda panu z pewnością, bo on teraz dostał się do resursy za kelnera, to tam będzie mógł zrobić grube pieniądze. Oddamy panu Michałowi za parę miesięcy, a za to będziesz pan starszym drużbą. — Mieliśmy prosić jednego kamerdynera od hrabiego, ale przecież wolimy pana Michała, bo i domowy i taki grzeczny.
Te słowa pogłaskały Michała po sercu; - urosł z dumy, że go Justysia przeniosła nad kamerdynera od hrabiego; uważał sobie to za honor niemały. I już mniej mu żal było, że nie może zostać mężem jej, kiedy choć drużbować jej będzie. — Nie tylko pożyczył z ochotą te sześćdziesiąt reńskich, ale jeszcze sam na własną rękę robił niektóre wydatki na wesele, a wszystko za ten zaszczyt, że go zaproszono na starszego drużbę. Wziął sobie za punkt honoru być takim drużbą, żeby ludzie aż z podziwem o nim gadali, że takiego drużby jeszcze nie było; a że jeszcze nigdy nikomu nie drużbował, - więc pilnie się każdego dopytywał: comu jeszcze jako drużbie zrobić należy-i wszystko to robił. - Potrzeba było muzyki, (bo najęcie muzyki należało do obowiązków drużby), on zamówił wojskową muzykę z ośmiu grajków; kazano mu zamówić sto bukietów u ogrodnika dla gości weselnych, on zamówił dwieście; bo, mówił, to się przyda. Justysia ma tyle porządnych osób znajomych, - a lepiej, że kwiatków zostanie, jak żeby miało braknąć. Dla kogoż wtedy wstyd, jak nie dla drużby, że nie wie, co do niego należy. — Oprócz tego kupił Justysi od siebie, na prezent ślubny, czarną chustkę z kolorowym haftem za kilkanaście reńskich, i parę rękawiczek z żelazną puszką, w kształcie skrzyneczki okowanej, na składanie pieniędzy, i sam włożył do mej na szczęście cwancygiera z Matką Boską. — Justysia, a szczególniej jej matka, nachwalić się go nie mogły za tę dobroć. „Ach, jaki też pan Michał jest, że rodzony brat nie mógłby być lepszy.” — Pochwały te głaskały go po sercu i zachęcały do innych przysług. A sposobność się często nadarzyła, bo palec u prawej ręki zapuchał mu
Strona:Michał Bałucki - Typy i obrazki krakowskie.djvu/173
Ta strona została przepisana.