która m się w ślubnym stroju jeszcze piękniejszą wydawała, szczególnie kiedy ją ujrzał ubraną po oczepinach w biały czepeczek z atlasowemi wstążkami, to mu się dziwnie jakoś słabo i mięko koło serca robiło i na płacz zbierało. Ale to trwało chwilę zaledwie, bo trzeba było komuś coś podać, i tak wśród tego ciągłego ruchu i krzątania, smutne myśli mu się gubiły. — Dopiero, kiedy po trzech dniach, gdy gody weselne się skończyły i panna młoda, zabrawszy z domu rodziców kuferek i pościel, przeniosła się do męża na mieszkanie, Michałowi zrobiło się naraz tak pusto, jałowo, jakby mu kto umarł, a w duszy znowu było tak ciężko, jakby mu ołowiu z centnar położono na piersiach.- Rady sobie dać nie mógł; przesiadywał się z miejsca na miejsce, to przed dom, to znowu wracał do izby, to znowu w izbie było mu duszno i wychodził, by nie patrzyć na to miejsce, gdzie stało łóżko Justysi. Wszędzie mu źle było.
Nareszcie zdecydował się iść do roboty. — Nie straszyło go już, jak dawniej. że koledzy śmiać się z niego będą, że sobie dał pannę zdmuchnąć z przed nosa. Wolał to, niż tu siedzieć z myślami, co mu pokoju nie dały i męczyły go. — Poszedł tedy do warstatu. — Musiał nieborak mieć nietęgą minę, skoro żadnemu z kolegów jego nie przyszła ochota żartować sobie z niego; niewspominano nawet o weselu Justysi, a jeżeli który napomknął o tem w rozmowie, to dlatego tylko, aby go pocieszyć.
— Nie masz się czego trapić Michale mówili mu, -lepiej, że się tak stało, bo to nie była dziewucha dla ciebie.
Tobie potrzeba statecznej niewiasty i pracowitej, a to latawica. Taki kelner, to dobry dla niej, — ale nie porządny rzemieślnik.
Michał słuchał tego wszystkiego nic nie odpowiadając, w duszy przyznawał słuszność tym, którzy tak mówili, jednak to niewiele ulżyło mu smutku. — Więcej już pomogła na to praca. W ciągnął się do niej powoli i znowu był pilnym robotnikiem jak dawniej, — a przy pracy było mu ja-
Strona:Michał Bałucki - Typy i obrazki krakowskie.djvu/176
Ta strona została przepisana.