Mąż nie pokazywał się wcale. Czasami tylko przez przyjaciółki i usłużnych ludzi dochodziły o nim głuche wieści, to że go przy jakiejś bitce aresztowano, to że gdzieś przy kartach zrobił awanturę, to znowu w ostatku powiedziano Justysi, że pojechał do Przemyśla. Musiał tam niedługo popasać, bo znowu usłyszano o nim, że przyjął służbę W jakiejś restauracyi na Stradomiu. - Justysia uważała to za zwrot do poprawy z jego strony. A choć jej tyle złego zrobił, choć ją porzucił. miała jednak dziwną słabość do niego. Spodziewała się, że lada dzień przyjdzie do niej, przeprosi ją i będzie chciał z nią mieszkać; a gdy go się jakoś doczekać nie mogła: wytłumaczyła to sobie tem, że nie śmie, i jednego wieczoru przyszło jej do głowy iść do niego i podać rękę do zgody. - Samej nie wypadało lecieć wieczorem przez planty, ale znalazł się Michał pod ręką, który właśnie wrócił z warstatu; prosiła go, aby z nią poszedł. Nie pytał się nawet gdzie - tak był przyzwyczajony spełniać wszystkie jej zachcenia, wdział tylko inny surdut, wziął lepszą czapkę i poszedł.
— Pan Michał nie wie — spytała go w drodze, gdy pędzili przez plantacye po roztopionym śniegu — gdzie to ta nowa traktyernia na Stradomiu?
— Nie wiem; ale się spytamy, to nam powiedzą.
Po chwili znowu on się zapytał:
— A kogo panna Justysia potrzebuje poszukać w tej traktyerni?
— Tam ma być mój.
Te słowa, jak ostre zgrzebło, przejechały po sercu Michała. — Dawno już nie słyszał Justysi mówiącej o mężu; zdawało mu się, że zapomniała zupełnie o nim, jak na to zasłużył. — Wspomnienie o nim tem dotkliwsze mu było, że niespodziewane całkiem. — Nie odezwał się jednak nic i w milczeniu biegli oboje; tylko krótki, zadyszany oddech i klapanie nóg po mokrym śniegu słychać było. — Na Stradomiu nie długo potrzebowali się pytać o owę restauracyę, wskazano im ją zaraz. — Justysia żywo wpadła do sieni;
Strona:Michał Bałucki - Typy i obrazki krakowskie.djvu/179
Ta strona została przepisana.