jeden z kowali, z powodu przesiedlenia się do Warszawy, miał do odstąpienia kuźnię ze wszystkiemi przyborami na jednem z przedmieść Krakowa. Michał nabył to od niego, wystarał się o patent i w miesiąc potem nazwisko jego figurowało już na niebieskim szyldzie pod ogromną podkową. - Miejsce było wcale korzystne, - roboty tyle, że czeladnika i dwóch chłopców przyjąć musiał. Wbiło go to trochę w dumę i ucieszyło, że jest już na swoich śmieciach i nie potrzebuje nikogo słuchać. Nieraz myślał sobie, czy też Justysia wie o tem, że już nie jest prostym czeladnikiem. Radby był pochwalić się przed nią swojem stanowiskiem i powodzeniem; o nikogo mu tak nie chodziło, jak o nią, bo ona reprezentowała w jego oczach świat cały.Próżność ciągnęła go gwałtem iść tam i powiedzieć jej o sobie, a przy tem i dobre serce skłaniało go zobaczyć, co się z nią dzieje, czy nie potrzebuje przypadkiem jego pomocy, a on był wstanie teraz pomódz więcej, niż dawniej.
— Przecież tego ludzie za złe wziąć nie powinni — tłómaczył sobie, uspokajając skrupuły swoje — że kiedy - niekiedy zajrzę do nich.
Tak perswadując sobie, zdecydował się wreszcie jednej niedzieli pójść tam, ale nie zastał ani matki, ani Justysi.Obcy jacyś ludzie siedzieli w jego dawnem mieszkaniu, od których dowiedział się, że matka Justysi umarła przed dwoma miesiącami, a ją zabrał mąż wraz z dzieckiem, i że podobno wyjechali z Krakowa. — Michał wrócił markotny do swojej kuźni i odtąd z większą jeszcze gorliwością oddawał się pracy. Walił młotem w kowadło z pasyą, jakby uderzeniami temi chciał zagłuszyć wspomnienia, co go trapiły.
Sąsiedzi jego, a więcej jeszcze sąsiadki, widząc człowieka statecznego, pracowitego i wcale zasobnego, chciały go gwałtem wyswatać i stręczyły mu różne wdowy i panny, ale Michał obojętnie przyjmował ich rady. — Potrzebował wprawdzie do prowadzenia gospodarstwa kobiety, coby i czeladzi ugotować i uprać i sporządzić bieliznę umiała,
Strona:Michał Bałucki - Typy i obrazki krakowskie.djvu/186
Ta strona została przepisana.