schronienia dla siebie i dzieci. była zbyt wielką ponętą dla kobiety, nie oswojonej jeszcze z żebrackiem życiem, aby jej się długo opierać mogła. Michał zabrał na rękę młodsze jej dziecię, które zaczęło płakać, że iść nie może, i poprowadził Justysię ku swemu domowi.-Nigdy może nie czuł się tyle dumnym i szczęśliwym, jak teraz, kiedy myślał sobie o tem, że dom jego będzie służył za przytułek Justysi.Z radości nie wiedział jak ją ugościć, gdzie posadzić.Zbudził cerychło swoję służącę, posłał po piwo i kazał na gwałt smażyć jajecznicę z kiełbasą. Dla wygłodzonych były to królewskie gody.- Potem odstąpił gościom swojego łóżka i izby, a sam przeniósł się do drugiej, która była właściwie kuchnią, gdzie także sypiała Magda służąca. — Ta ostatnia nie mogła zdać sobie sprawy z tego nocnego najścia gości w łachmanach, których pan jej z takiemi honorami przyjmował; patrzyła podejrzliwie na pana majstra.Ten jednak nie uważał wcale owych min Magdy, zajęty cały myślami o Justysi. Przemyśliwał mianowicie nad tem jakby tu zrobić, żeby ją zatrzymać na dłuższy czas w swoim domu, żeby — nie potrzebowała żyć dalej z żebraniny. — Nie wiedział jak jej to zaproponować, - bał się, że nie przystanie na jego prośby.
Przypadek usłużył mu w tym względzie. Średnie dziecko Justysi zachorowało w nocy, a nad ranem choroba rozwinęła się tak mocno, że musiano wezwać lekarza, który oświadczył, że potrwa z parę tygodni kuracya.-Tak więc rada — nierada Justysia, nie mogąc się przenosić z chorem dzieckiem, musiała korzystać z gościnności Michała; a nie chcąc siedzieć bezczynnie, zajęła się przez ten cas gospodarstwem jego: pomagała Magdzie w kuchni, to reperowała jego bieliznę, to robiła różne porządki w domu — i tak wciągnęła się powoli w ten tryb życia, że czasami zdawało się jej. że jest u siebie. Do tego złudzenia przyczyniało się niemało postępowanie Michała, który obchodził się z nią tak, jak gdyby ona tu była panią. Do niej odsyłał Magdę po dyspozycye gospodarskie, jej radził się we wszystkiem
Strona:Michał Bałucki - Typy i obrazki krakowskie.djvu/190
Ta strona została przepisana.