Strona:Michał Bałucki - Typy i obrazki krakowskie.djvu/193

Ta strona została przepisana.

nieźle się powodzi, przyszedł do niej dopominać się zapomogi.- Biedna kobiecina co mogła, co miała z własnej pracy oszczędzonego grosza, pchała w męża w sekrecie przed Michałem; ale mu to wszystko było mało: co wziął, to przepił i wracał znowu po pieniądze, a gdy mu już nic więcej dać nie chciała, bo nie miała, zaproponował jej, że jeżeli niema, to powinna pożyczyć sobie z Michałowej kasy.Kobieta z oburzeniem i wzgardą przyjęła te słowa i zabroniła mu pokazywać się więcej. — Zakaz ten niewiele skutkował, bo na drugi dzień przybył znowu i domagał się gwałtownie pieniędzy, a gdy mu dać ich nie chciała, wziął się do odbijania komody.
Działo się to podczas nieobecności Michała, bo zwykle wybierał taką porę do nachodzenia żony, w której wiedział, że go niema w domu. Justysia w obronie zagrożonej własności swego dobroczyńcy, stanęła z całą odwagą, na jaką zdobyć się mogła. Rozpoczęła się zacięta walka koło komody między mężem i żoną, wśród której rozwścieczony mąż oporem, jaki mu stawić się ośmieliła, pałający żądzą dobrania się do pieniędzy przed przyjściem Michała, chwycił siekierę, leżącą przy drzwiach, i uderzył nią tak silnie w głowę Justysię, że upadła bez zmysłów zbroczona krwią.
Krzyk dzieci i Magdy, która w tej chwili wróciła z miasta, sprowadził sąsiadów i policyę. Pochwycono zbrodniarza i oddano w ręce sprawiedliwości, a Justysię zaniesiono do szpitala.
Tam za nią pośpieszył Michał, skoro, wróciwszy do domu, dowiedział się co zaszło.-Rana w głowie była śmiertelną, „chora żyła jednakże jeszcze do drugiego dnia. Miała chwilę przytomności, w której wyspowiadała się, pożegnała dzieci i prosiła Michała, żeby o nich pamiętał.
Jak spełniał to życzenie zmarłej, miałem sposobność przekonać się, bywając częściej w jego domu. Uczyłem bowiem małą Michasię, która już wtedy liczyła ósmy rok.
Przypadkowo dostała mi się ta lekcya. Znajdowałem się raz na cmentarzu, w czasie, kiedy Michał wraz z dzieć-