Strona:Michał Bałucki - Typy i obrazki krakowskie.djvu/198

Ta strona została przepisana.

I podniósł się na palcach, aby mógł ją lepiej widzieć.
— Jak ona idzie, jak księżniczka jaka — mówił uradowany, spotniały cały ze wzruszenia i radości.
Rzeczywiście Michasia wyrosła na wcale piękną panienkę; przez te kilka lat, co jej nie widziałem, zmieniła się tak, że nie byłbym jej poznał. Michał objaśnił mnie, że wykapana matka; tylko oczy miała ojca: czarne, głębokie, które dziwnie odbijały od jasnych włosów i stanowiły niezwykły urok. — Kiedy zaczęła deklamować, Michał wyciągnął szyję, przystawił dłoń do ucha, aby mógł lepiej słyszeć; nawet dech zatrzymał w sobie, byle żadnego wyrazu nie stracić. O ile przedtem był nieuważny. o tyle teraz stał się drażliwym na każdy szmer, który mu przeszkadzał w słuchaniu, i ledwie kto ruszył nogą, albo zakaszlał, wnet zwracał się do niego niezadowolniony, chcąc wzrokiem nakazać milczenie. — Kiedy Michasia skończyła, zaczął walić jej brawo, a gdy zobaczył, że nikt go nie naśladuje, z oburzeniem spytał mnie:
— Czemuż te osły nie klaszczą?
Wśród ciszy, panującej w sali, słowa te słyszane były przez wszystkich i wywołały u jednych zgorszenie, u drugich śmiech. Jedni sykali, drudzy wyraźnie żądali wyrzucenia gbura z sali. Dyrektor wysłał dwóch stróży, którzy biednego kowala wyprosili za drzwi.
—Nie pojmował dobrze dlaczego to robią i chciał opierać się, ale gdy widział ogólne wzburzenie przeciw sobie, zmieszał się i ustąpił. Tylko we drzwiach zwrócił się jeszcze raz twarzą do sali i zawołał donośnym głosem: — Nie rób sobie z tego nic, Michasiu! Ja tu w sieni poczekam na ciebie.
Ogólnym śmiechem przyjęto owo odezwanie się, a Michasia zaczerwieniła się ze wstydu.
Kiedy po egzaminie wychodzić zaczęto, żartowano sobie głośno z oryginalnego znalezienia się Michała, a wychowanica jego na pół z płaczem, a na pół z gniewem, oświadczyła mu, że niepotrzebnie tu przyszedł, bo jej tylko wstyd