wygrywał. — Była to już pasya gracza nałogowego, która z wiekiem wzrastała tak, że Jakób całe wieczory zimowe poświęcać musiał na bawienie swego pana.-Dopiero, kiedy ten poznał się raz na plantacyach z emerytami, Jakób zyskał trochę wolności, bo hrabia ruletę porzucił dla wista, którego stale grywali bądź w kawiarni, bądź u którego z emerytów. Grano bardzo tanio, a że hrabia grał nieźle i ostróżnie, więc mógł sobie często pozwalać tej przyjemności. — Był to mężczyzna wysoki, ale wychudły jak szkielet, osłabiony wiekiem i niezbyt wzorowem życiem; toteż pomimo, że miał dopiero lat 62, był już zgrzybiały, zdziecinniały; większą połowę dnia przedrzemał i nic go nie było w stanie zainteresować, ożywić, tylko karty. Na szelest kart, lub wzmiankę o grze, mumij a ta dawała znak życia i otwierała przygasłe oczy. On też pierwszy dawał impuls do gry, pierwszy zrywał posiedzenia na ławeczce, uważając gawędkę o czemkolwiek za stratę czasu tylko — i ciągnął emerytów do zielonego stolika. „Będziemy grali w karty?“ — to było uprzywilejowane jego pytanie.
Ostatnim wreszcie był pan Jacek — niegdyś kupiec, dziś kapitalista i do tego kawaler. Czterdzieści lat wysługiwał się swemu pryncypałowi, jako chłopiec, potem jako subjekt, a wreszcie jako prowizor; — odznaczał się niesłychaną wiernością i pracą, za co bezdzietny pryncypał, umierając, zapisał mu cały handel, który pan Jacek prowadził jeszcze potem lat kilkanaście na własną rękę. Wreszcie na starość chciał sobie wypocząć trochę, -handel więc sprzedał za wcale pokaźną sumę, której część umieścił w papierach, a za resztę nabył dwie kamienice. I byłby spokojnie przeżył te kilkanaście lat, które mu jeszcze przeżyć było przeznaczono, gdyby nie to, że ludzie, którym fortuna pana Jacka spać nie dawała. chcieli go gwałtem ożenić.Pan Jacek nigdy nie pomyślał o żenieniu, bo, kiedy była pora potemu. nie miał pieniędzy. ani urody. Był fatalnie brzydkim: głowa ogromna, twarz zeszpecona ospą., ręce długie, cały niezgrabny. Toteż w dnie świąteczne, kiedy
Strona:Michał Bałucki - Typy i obrazki krakowskie.djvu/204
Ta strona została przepisana.