Strona:Michał Bałucki - Typy i obrazki krakowskie.djvu/209

Ta strona została przepisana.

— To z pana hrabiego byłby doskonały barometr — odzywał się złośliwie pan Wojciech.
Hrabia puszczał płazem ten dowcip, nie racząc nawet zwracać uwagi na mówiącego i ciągnął dalej do majora:
— Byłem świadkiem, jak jeden z moich przyjaciół, tak samo, jak pan, lekceważył sobie podobne wiaterki, dla przekonania nas siadał zawsze przy otwartem oknie. I cóż pan powiesz — jednego dnia lokaj, wchodząc do pokoju, otworzył nagle drzwi, i mojego zucha na miejscu poraziło.
— Apopleksya! — zawołał przerażony major.
— Gorzej jak apopleksyą, bo go zrobiło paralitykiem na całe życie.
Tym przykładem pokonał hrabia majora i zamykał okno bez opozycyi z jego strony.
Najmniej podobnych słabostek miał pan Jacek; jedynie na punkcie małżeństwa dopuszczał się śmieszności. z których się wyswobadzał na czas jakiś, ale nie na długo. — Wyleczony z jednej miłości, wnet zapadał w drugą, bo zawsze znalazł się ktoś usłużny, który mu podstawił jaką powabną kandydatkę. Kiedy miał już na myśli jaki świeży kąsek, był nadzwyczaj towarzyski, zapraszał mnie często do siebie, nieraz i na obiedzie zatrzymał, dobywał z szafki, gdzie miał obfite składy cygar, najlepsze cygaro i wyciągał mnie na rozmowę o małżeństwie najczęściej od słów: Czemu się pan nie żenisz? — Usprawiedliwiałem się brakiem odpowiedniach funduszów na utrzymanie żony. To tłómaczenie — uważałem — bardzo się panu Jackowi podobało, bo dawało niejako sankcyę jego zamiarom matrymonialnym.On miał z czego utrzymać żonę, ergo: mógł i powinien się był żenić.
— Masz pan racyę — mówił nieraz ucieszony. — Mężczyzna nie powinien się żenić, dopóki nie ma możności zabezpieczenia losu kobiecie i dzieciom. — Lepiej zaczekać, choćby do późniejszego nieco wieku, niż narażać żonę na zawód. Bo pieniądz, panie, to grunt, to podstawa szczęścia małżeńskiego. Miłość o głodzie sprzykrzy się i wojewodzie.