świeżym ataku małżeńskich intencyj. — Podziękowawszy Panu Bogu za szczęśliwe ocalenie od popełnienia głupstwa, pan Jacek myśl o małżeństwie zawiesił znowu na kołku i rzucił się cały w objęcia przy jaźni. — Nie rozłączali się teraz prawie z panem Wojciechem, Na obiedzie razem, na kolacyi razem, zapraszali się do siebie nawzajem; — na spacerze także razem, a Żolka, trzecia nieodłączna towarzyszka, postępowała jak cień za nimi w niebieskiej kołderce z ponsową kokardą na szyi, umyta, wyczesana, aż miło. — Pan Wojciech bowiem pielęgnował ją z niesłychaną starannością, -uważał ją za drogą pamiątkę po nieboszczce, de której przywiązanie jego coraz więcej wzrastało, odkąd go śmierć od niej uwolniła.- Pomimo tego przywiązania, odradzał wszelkiemi sposobami panu Jackowi wstąpienia w śluby małżeńskie, a wystawiał mu w różowych kolorach przyjemności wspólnego pożycia tak we dwóch. „Będziemy sobie — mówił mu — razem mieszkać, razem jadać, razem na spacer chodzić — i będzie nam jak w raju“. I rzeczywiście, na święty Jan na współkę wynajęli mieszkanie i sprowadzili się do tego raju, ale próba wypadła najgorzej; raj wkrótce w piekło się zamienił, bo każdy z nich miał swoje upodobania, zwyczaje, do których, przez Bóg wie ile lat, nawykał i pozbyć ich się nie mógł. — Pana Jacka np. irytowało szczekanie Żolki, a pan Wojciech za żadną cenę nie chciał rozstawać się z faworytką swojej nieboszczki żony.Do tego jeszcze pan Wojciech miał pasyę bicia much. Godzinami całemi chodził z klapką i tłukł je bez litości, kładąc trupem setki nieszczęśliwych ofiar, walając ich krwią ściany i meble, co pana Jacka, przyzwyczajonego do czystości i porządku, niezmiernie irytowało. — Pan Wojciech znowu nie mógł przyzwyczaić się do rannego wstawania; narzekał, że pan Jacek, wstając wcześnie, tłucze się jak Marek po piekle i spać nie daje Żoli, ani jemu; nie mógł także znosić skrzypiących butów i zapachu piżma, któremi bielizna, papiery, meble Jacka były nawskroś przesiąkłe.Przyszło w końcu do tego, że musieli się rozłączyć. Nie
Strona:Michał Bałucki - Typy i obrazki krakowskie.djvu/215
Ta strona została przepisana.