Potrzeba mi było stolarza dla odnowienia niektórych mebli. Posługaczka moja doradziła mi jakiegoś majstra z przedmieścia, który miał robić dobrze, a niedrogo; poleciłem jéj więc, aby mi go przyprowadziła. — Przyszedł zaraz na drugi dzień rano. Był to człek prosty, barczysty i tak silny, że fotel, który ja z trudnością podnieść mogłem, on chwycił w atletyczne swoje ręce jak dziecinną zabawkę, i oglądając, obracał na wszystkie strony bez najmniejszego wysilenia. — Twarz miał śniadą. — Mimo to rysy twarzy były nadzwyczaj regularne, co się rzadko zdarza w tej klasie, w któréj ciężka praca. niedostatek i inne wpływy zacierają czystość rysunku i tworzą fizyognomije pospolite i często karykaturalne. — Mój stolarz raz, po zabraniu szafy na książki, nie pokazał się czas dłuższy, a że mi niewygodnie było trzymać książki na stole i na podłodze, więc poszedłem do jego mieszkania przypomnieć mu, aby się pośpieszył z robotą. — Mieszkał, jak już wspomniałem, na przedmieściu w domku, przed którym był mały ogródek, starannie utrzymany, pełen róż najrozmaitszych odmian, bo było to właśnie przy końcu czerwca. Jakaś kobieta blada, nizka, nieładna, ale bardzo sympatycznej powierzchowności, wyszła do mnie i na zapytanie, gdzie mieszka stolarz, odpowiedziała mi, że mąż wyszedł na miasto za interesami, ale niebawem powróci, i zaprosiła do stancyi, abym tam poczekał.