Strona:Michał Bałucki - Typy i obrazki krakowskie.djvu/232

Ta strona została przepisana.

dobało więcej. Przytem, sam wątek powieści, historya Motruny i cygana mocno go zajęła; słuchał z natężoną uwagą, nie ruszając się prawie, tak że żona była pewną, że usnął i powoli zniżając i osłabiając głos, nareszcie czytać przestała.
— Czemuż nie czytasz? — spytał natychmiast.
— Myślałam, żeś usnął.
— Nie, nie, czytaj dalej. To ciekawa historya, bardzo ciekawa. Czy też cygan postawi na swojem? Pewnie postawi. bo to zacięte sztuki. Sam znałem jednego takiego, co osiadł na roli i kołodziejem został. Może to o nim piszą. Tylko tamten inaczej się nazywał. Wyszedł potem na bogatego kmiecia. Ciekawym, czy i temu się tak poszczęściło. No czytaj, czytaj dalej.
Ciekawość rozgorączkowała go, — podparł głowę ręką i słuchał dalszego ciągu; żona, zmęczywszy się parogodzinnem czytaniem, zrobiła mu uwagę, że może trzebaby czytanie na jutro zostawić i iść spać.
— Spać? Tak wcześnie? A któraż to godzina?
— Po jedenastej — odrzekła.
Stolarz wypatrzył na nią zdziwione oczy.
— Co? już po jedenastej? — Podniósł oczy na zegar na ścianie. — A prawda — już po jedenastej, toż to zleciało.
Pomimo tak spóźnionej pory, nie miał wcale ochoty do spania i byłby z chęcią słuchał dalej czytania, ale brakowało mu odwagi wydać się z tem, żeby żona nie śmiała się z niego, że się tak rozmiłował w książkach. Wydawało mu się to strasznie dziecinnem. Nie odezwał się więc ze swejem zachceniem; przymknął oczy i usiłował usnąć. Ale nie mógł, bo miał zajętą głowę myślami.
Myślał wciąż o swojej wsi rodzinnej; a im więcej myślał, tem wyraźniej mu się rysowała w pamięci, tem więcej w duszy budziło się wspomnień..
Przypomniał mu się parów, nad brzegiem którego stała na samym końcu chata jego ojca, — ów parów, do którego w zimie zsuwali się po zmarzniętym śniegu dla zabawki.