Była to żydówka starej daty. Chodziła w złocistym czepcu, który na większe święta przewiązywała bindą z pereł, z turkusowym guzem na środku; odziewała się białem prześcieradłem; pod niem sterczał łokieć i mieściły się przerozmaite towary, które roznosiła po domach. Obszerne, przepaściste kieszenie jej bronzowego szlafroka były składem przeróżnych pudełek, pakiecików, drobiazgów. Wszystko tam było. I guziki, i wstążki, i grzebienie, i mydła pachnące, i koronki, i taśmy, i bawełna. Osobno znowu dźwigała pod pachami sztuki płótna, materye na suknie i aksamity. Możnaby było spory kramik założyć towarami, które nosiła przy sobie. Taki ruchomy kramik był bardzo wygodny dla pań. Mośkowa znosiła im wszystko do domu, nie leniła się parę razy jednego dnia biedz z Kazimierza na drugi koniec miasta, znosiła rozmaite próbki, materye, aż się dobrało, co było potrzeba. Do tego jeszcze nie żądała zaraz pieniędzy, dawała na wypłatę, co było także niemałą wygodą dla pań urzędniczek. Kontentowała się niedużym zyskiem i miała domy, do których nosiła towary od lat kilkunastu.
A oprócz towaru, miała jeszcze spory zapas nowinek, któremi także częstowała swoje kundmanki, Wiedziała wszystko, co się działo w mieście, co kto robi, kto się kocha, kto się żeni, które małżeństwo się lubi, które czubi
Strona:Michał Bałucki - Typy i obrazki krakowskie.djvu/237
Ta strona została przepisana.
XV.
Stara Mośkowa.