Strona:Michał Bałucki - Typy i obrazki krakowskie.djvu/245

Ta strona została przepisana.

Mośkowa także od tego czasu polubiła Julka i nigdy nie zaszła do jego rodziców, żeby mu nie przyniosła jakiego przysmaczka, przytem zawsze pogłaskała go po głowie, albo poklepała po ramieniu, mówiąc:
— Niech tobie Pan Bóg da szczęście, moje dziecko.
A rodzicom jego przepowiadała, że się z chłopa wielkiej doczekają pociechy.
O swoim zięciu nie mówiła nigdy, chyba skarżąc się na niego. Dowiedzieliśmy się od niej, że otworzył sklep bławatny.
— Na co jemu sklep? Ja sklepu nie miałam, a dziękować Bogu dorobiłam się. Chciałam, żeby ze mną chodzili po dumach. Ale to wielgie państwo, im si sklepów zachciewa. Całe wiano Rejsy wpakował w ten głupi sklep, a meble sprowadzili aż z Wiednia. Takie zbytki! To się płakać chce na takie. marnowanie grosza, na który ja ciężko pracować musiałam. Dni jeszcze na dziadów wyjdą, jak tak dalej pójdzie.
Przepowiednia Mośkowej spełniła się w niespełna półtora roku. Pan zięć zabrnął tak dalece w długi, że wierzyciele chcieli mu zamknąć sklep. Mośkowa, choć się zaklinała, że nie da ani grosza, musiała spłacić wierzycieli.
— No, co ja miałam robić, proszę państwa? Un mówił, że się zastrzeli, albo do Ameryki ucieknie; Rejsa desperowała, że się aż dziecko z tego rozchorowało. Szło mi o dziecko, szło mi o matkę — i zapłaciłam. Ale czy to na długo? Jemu pieniądze w rękach się topią, trzebaby pchać w niego, jak w dziurawy worek, i wszystkoby było zamało.Ale niedoczekanie jego, żeby on — zobaczył odemnie jednego grosza więcej. Niech pilnuje interesu, niech pracuje, to będą mieli. Ja także potrzebuję na moje stare lata.
Od tego czasu, jak się tak zarzekła, nie widziałem jej lat kilkanaście. Przez ten czas dużo się zmieniło w stosunkach Krakowa. Równouprawnienie otworzyło żydom wstęp do miasta. Dawniej ukradkiem tylko wciskali się, podszywając pod firmy i konsensa katolików, teraz otwar-