Strona:Michał Bałucki - Typy i obrazki krakowskie.djvu/255

Ta strona została przepisana.
XVI.
U pańskiej klamki.

Za czasów rzeczypospolitej krakowskiej i w kilka lat jeszcze potem Kraków był siedliskiem zubożałej arystokracyi. Oprócz kilku rodów bogatych, które tradycya i stosunki wiązały do miejsca, reszta żyła tu więcej z konieczności, bo ją nie było stać na wystawne życie w większych miastach. Nikt jednak nie był tak szczerym, żeby się przyznać, iż go tu ściągnęła taniość, która rzeczywiście była bajeczna. Za kilka tysięcy złotych polskich można było nabyć dom z ogrodem i nazwać go pałacem. Od trzymania powozów i koni cugowych uwalniała szczupłość miasta.Na tak niewielkiej przestrzeni powóz był zbytecznym, a jeżeli okazała się czasem potrzeba, to było parę powozów za możniejszych rodzin, któremi się w takich razach posługiwano tytułem znajomości lub pokrewieństwa. Te zamożniejsze rody podejmowały zarazem koszta balów,kuligów, które nieraz dochodziły do znacznej sumy, bo bez tych zabaw życie byłoby nudne, szczególniej dla takich ludzi, których jedynym celem życia było zabicie czasu. Nie było jeszcze wtedy w modzie, aby arystokratyczna młodzież starała się o posady w ces. król. Namiestnictwie, albo zajmowała profesorskie katedry. Karyera wojskowa przy milicyi krakowskiej nie nęciła także potomków rycerskich rodów; do przemysłu i instytucyj bankowych także nie rwali się, jak teraz. Cóż więc pozostawało? bawić się.