Strona:Michał Bałucki - Typy i obrazki krakowskie.djvu/259

Ta strona została przepisana.

zamiast go wyrzucić, lub sprzedać żydom, obdarowano nim protegowanego. To zachciało się odświeżyć sypialnię, stare więc kotary posyłano w prezencie „poczciwemu Latourowi.“ Wygrano na loteryi fantowej uszkodzony serwis posyłano go „biednemu Latourowi.“ W taki sposób dostawały mu się stare fajczarnie, obrazy, tak czarne od starości, że zdawało się na pierwszy rzut oka, iż przedstawiają noc, czarną jak smoła noc, gdy tymczasem był to jakiś portret, albo obraz religijnej treści, o czem obdarowany dopiero od właściciela się dowiedział, bo z samego obrazu poznać tego nie można było. Takie obrazy dawano mu z adnotacyą, że pochodzą od jakiego sławnego mistrza.Dostawały mu się stare krzesła uszkodzone, jako cenne antyki z czasów rokoko, potłuczone filiżanki z prawdziwie chińskiej porcelany, zegary, które nie chodziły, klatka z papugą, która zanadto drażniła nerwy pani i dlatego pozbyć się jej musiano, i mnóstwo książek, które poniewierały się po szafach arystokratycznych i nie wiedziano, co z niemi zrobić. Do tego dodać trzeba niezliczoną liczbę fotografij znajomych, które staruszek z czcią prawdziwie bałwochwalczą przechowywał w albumach i na ścianach w ramkach, wyciskanych ze skóry cielęcej. Słowem, mieszkanie naszego sąsiada wyglądało jak handel antykwarza, taka w niem masa nagromadzona była starzyzny wszelkiego rodzaju. A do wszystkich tych rupieci przywiązywał on ogromną wartość i wysoko je sobie cenił; i kiedy czasem stróżka utrąciła kawałek i tak już dobrze wyszczerbionej porcelany, albo gipsową ornamentykę na ramach obrazu, to i przez kilka dni gderał o to swoim słodko — cierpkim głosem.
Biedna Wojciechowa, kiedy jej już do żywego dokuczył tem gderaniem, gotowa była odkupić stłuczony przedmiot; ale stary utrzymywał, że gdyby całą swoję chudobę sprzedała, to nie byłaby w stanie wynagrodzić mu tej straty, bo oprócz przesadnej wartości, jaką każdemu gratowi nadawał, cenił je sobie także i dlatego, że z magnackiej pochodziły ręki.