zwyczajono do jego widoku, że stał się prawie niezbędnym sprzętem w każdym domu. Nazywano go tam poufale: poczciwy Latour, stary Latour, nawet „nieoceniony Latour“, stosownie do usposobienia i humoru; a on był tak uszczęśliwiony temi oznakami dobroci, którą mu na zimno wraz z przekąskami do herbaty podawano, że nie oddałby tego za Bóg wie jakie dostatnie utrzymanie, podane innemi rękoma!
O synu jego nic dowiedzieć się nie mogłem, gdzie się obraca, czy żyje. To pewna, że z ojcem go nigdy nie widziałem. Mówiono, że chodził do szkól we Lwowie, że utrzymywał się z lekcyj i do ojca pisał, zaklinając go, aby, porzuciwszy swoich dobroczyńców, przyjeżdżał do niego, gdyż może zapracować tyle, że obydwa dostatnio wyżywić się będą mogli; ale ojciec głuchym był na te prośby syna — tak zasmakował w dziadowskim chlebie.
Z czasem jednak położenie jego musiało się pogorszyć, bo widywałem go później wprawdzie czysto, ochędożnie,ale bardzo licho odzianego. Surdut tabaczkowy, zadługi w stanie, był od starości i od ciągłego widać czyszczenia tak wytarty, że nitki na nim porachować można było. Cylinder zaobszerny świecił się wprawdzie, ale więcej z tłustości i od ciągłego prasowania, którem staruszek usiłował wygładzić jego zmarszczki i zgięcia. Rękawiczki i buty także nosiły ślady starości i zniszczenia, co napróżne starał się ukryć. Bieda, jaka wynurzała się z jego powierzchowności, była tem smutniejsza, że widać w niej było pretensye do udawania elegancyi. Łachman żebraka mniej przykre robi wrażenie, bo się otwarcie przyznaje do nędzy.
Staruszek powoli, stopniowo schodził do tej nędzy. Protektorowie jego dawni wymierali jeden po drugim, Latour każdego z nich odprowadzał do grobu, coraz więcej chylący się ku ziemi i coraz bardziej zwiędniały, jak liść jesienny; w końcu umarła dobrodziejka, która mu przysyłała obiady. Nikt jakoś inny nie domyślił się, żeby ją zastąpić;
Strona:Michał Bałucki - Typy i obrazki krakowskie.djvu/264
Ta strona została przepisana.