Strona:Michał Bałucki - Typy i obrazki krakowskie.djvu/27

Ta strona została przepisana.

nym blaskiem; roztwarł szeroko usta i cała twarz ułożyła się do wesołego uśmiechu, połączonego z rozrzewnieniem.Śmiał się już najprzód, choć jeszcze nic nie widział, bo Konik był jeszcze daleko od niego. Widział tylko żółtą chorągiew, którą niosący rybak od czasu do czasu roztaczał poziomo tuż nad głowami ruchliwego tłumu, tak, że orzeł, co był wyszyty na chorągwi, dotykał w przelocie piersiami kapeluszy i szeleściał w powietrzu. Na widok tej chorągwi potarganej, którą znał niegdyś nową. świeżutką, Bóg wie jakie tam myśli i twarze z przeszłości przechodziły po głowie starego Jędrzeja. Jedno wspomnienie spychało drugie, jedna twarz zacierała drugą, jakby kto w kalejdoskopie szybko potrząsał szkiełkami, barwy wesołe i smutne mięszały się. zmieniały. Przypomniał sobie Mateusza powroźnika z Blichu, z którym zamłodu chwytali gołębie. a potem już, jako poważniejsi ludzie, chodzili z połowicami razem na Konika zwierzynieckiego. a po Koniku na miodek, na Podbrzezie; przyszła.mu na myśl jego nieboszczka Magdusia z czerwonemi. dużemi koralami na grubej szyi, szeroką opaloną twarzą, a za nią i dzieci troje, które nieraz wodził na Konika, Emaus. Rękawkę, gdzie im kupował orzechy. pierniki i wszelakie zabawki; te dzieci śmierć wcześnie mu zabrała na Rakowice. Wszystko to kłębiło się mu w duszy, jedno wspomnienie ściskało mu serce, drugie rozszerzało je, nerwy drżały w nim, jak struny, uderzane ciągle silnie rąką, a krew w żyłach pulsowała prędko.Nie było to spokojne rozpamiętywanie przeszłości, ale chaotyczna jakaś gmatwanina najróżnorodniejszych wspomnień, nad któremi nie miał czasu zatrzymywać się, bo oczy co chwila odrywały myśl od nich i ciągnęły ją w stronę, gdzie Konik zwierzyniecki uganiał się wśród wzburzonej fali ludzi. Już był niedaleko. głos muzyki wyraźniej już dolatywał do ucha Jędrzeja. parę razy to kołpak, to buława mignęły mu w oczach. Staruszek, zapatrzony w tę stronę, oparł się całym ciężarem ciała na ramionach jakiegoś opasłego jegomości, co stał przed nim i pomimo protestu jego