jednę harfiarkę pod brodę-przewaga materyalna była po stronie pani Jędrzejowej, — ale zato Maryinowa górowała złośliwością języka, w czem jej nikt nie sprostał. Z latami nienawiść ta rosła i rozszerzała przepaść, która rozdzielała dwie niegdyś serdeczne przyjaciółki. Dopiero wyjazd Marcinowej z Krakowa przerwał ją. Wyjechała do córki, którą wydała na wieś za ekonoma, który jednak był, jak utrzymywała, z szlacheckiej familii. Dumna z takiej koligacyi, uważała już za ubliżenie handlować owocami, zwinęła tedy swój kramik i osiadła przy córce, „by się zabawiać w wielgie państwo,“ jak mówiły złośliwe jej sąsiadki z pod Sukiennic.
Mizerne to było państwo, bo pan zięć, choć szlacheckiej familii, był gbur, gorszy od najordynarniejszego chłopa, bił żonę, a nieraz i matce się dostało. W końcu, po kilku latach nieszczęśliwego pożycia małżeńskiego, córka pani Marcinowej uciekła przed swoim mężulkiem na tamten świat, a ją zięć bez ceremonii wypędził. Wstyd było wracać do Krakowa, wiedziała, co by ją tam czekały za śmiechy i drwinki od tych, którymi dawniej pomiatała, - osiadła więc w Proszowicach i otworzyła kramik z bułkami. Przebiedowała tak lat kilka, -w końcu rozchorowała się i dostała się do szpitala do Miechowa. Wyszedłszy ztamtąd, nie wróciła już do Proszowic, bo stęskniła się staruszka za Krakowem i bądź co bądź-chciała go zobaczyć przed śmiercią i na Rakowicach złożyć swoje kości. Wróciła tedy po latach kilkunastu, ale znalazła dziwne zmiany. Nie zastała już kramów pod Sukiennicami, -usunięto je stamtąd; znajome jej powymierały, albo się też gdzieś po kątach, po przedmieściach pochowały. bo ich odszukać nie mogła; same jakieś obce twarze. które obojętnie ją mijały. Markotno się zrobiło staruszce, wolałaby była spotkać choć najnieprzyjaźniejszą sobie osobę. byle znajomą, choćby nawet grubą Jędrzejowę.
Zamiast Jędrzejowej nawinął jej się jej mąż i to w tak dziwny sposób; szczególniejszego trzeba było wypadku, żeby
Strona:Michał Bałucki - Typy i obrazki krakowskie.djvu/31
Ta strona została przepisana.