Strona:Michał Bałucki - Typy i obrazki krakowskie.djvu/39

Ta strona została przepisana.

— No, no, bodaj ja taki zdrów był, jak ja będę widział kiedy ciebie, albo twoję dorożkę. Gadać łatwo.
Grzegorza to ubodło widać i wziął sobie na ambycyą, żeby adwokatowi pokazać, że jego gęba nie wiatrak, co po różnicy miele, i choć niewołany, zajeżdżał, czy we święto, czy w który ładny dzień przewieść adwokata i jego dzieci na spacer. Nawet kiedy żona umarła adwokatowi, Grzegorz nie tylko ze swoim fiakrem pojechał za pogrzebem, ale dał darmo drugą parę koni do karawanu. żeby suciej wyglądało. Potem mu i dzieci powywoził na cmentarz, co pomarły na cholerę; a teraz jego wozi, jak to pan widział.
— Mówiłeś przecie, że ten adwokat miał się dobrze....
— Tak, było mu długi czas dobrze, ale zachciało mu się zostać bogaczem, zaczął spekulować na jakieś papiery i stracił z kretesem wszystko od razu. Nietylko jego to trafiło-było dużo takich. I Marcinowa szynkarka zaprzepaściła wtedy u Niemców kilka tysięcy krwawo zapracowanych, i lokaj od państwa z przeciwka, mój dobry znajomy, ciułał biedak grosz do grosza i uciułał tego z kilkaset reńskich, -radzili mu, żeby za te pieniądze kawiarnię otworzył, ale nie słuchał....
— Więc mówiłeś. że ten adwokat stracił wszystko? — spytałem, chcąc Franciszka przywołać do porządku.
— A stracił. Potem przyszła choroba ciężka, zapracować. nie mógł — no i wyszedł na biedę. Grzegorzowie dali mu izbinę u siebie na Zwierzyńcu, ona go opiera, obszyje czasem i zjeść coś poda, a że i u nich się nie przelewa, więc wyrobili mu w magistracie i u zakonnic, że mu od czasu do czasu kapnie kilka reńskich, albo przyodziewę starą, albo i coś z wiktuałów. Mógłby się dostać do dobroczynności, ale nie chce, powiada, że woli umrzeć, jak zostać dziadem. Bo i prawda — nie każdy zgodzi się na to.Ja sam, gdyby tak na to mówiąc...
— I cóż jemu takiego, że chodzić nie może?
— A któż tam wie. Coś mu wlazło w nogi, że ani rusz postąpić. Gdzie go posadzą, tam siedzi, bodaj cały dzień.