Strona:Michał Bałucki - Typy i obrazki krakowskie.djvu/52

Ta strona została przepisana.

zatrzymałem się w tyle, gdy naraz usłyszałem klarnetowy głosik tureckiego szala:
— A gdzież starszy drużba? — Gdzież drużba?
— Jestem, jestem.
— Gdzież się pan chowa? — Przecież drużbowie z panną młodą jechać muszą. A śpieszże się pan, panna młoda już w powozie — zakomenderowała rezolutna baba, a ja, przeciskając się przez ścieśnioną masę ludzi, z trudnością dostałem się do powozu, pomięty, jak nieszczęście. Tu dopiero odetchnąłem troszeczkę i miałem sposobność poznać drugiego drużbę, którym był jakiś urzędniczek z magistratu i przypatrzenia się pannie młodej, bo jej dotąd nie znałem wcale. Była to jasna blondynka, o jasnych rzęsach, a zapuchnięte od płaczu oczy robiły ją jeszcze mniej powabną; ale na mnie zrobiła dość sympatyczne wrażenie, bo przypominała trochę babkę, która tak poważnie zapisała się w mojej pamięci, a panu młodemu musiała się nawet wydawać bardzo piękną przez wzgląd, że była spokrewnioną z cukiernikami i że w posagu dostawała domek wraz z piekarnią.
Gdyśmy zajechali przed kościół św. Floryana, wyskoczyłem pierwszy z fiakra i, nie chcąc już być strofowanym za opieszałość i za niedbanie moich obowiązków przez właścicielkę tureckiego szala, podałem co tchu ramię pannie młodej, by poprowadzić ją do ołtarza, — ale widocznie w przeznaczeniu mojem tego dnia było, że nie mogłem dogodzić owej jejmości; bo zaledwie ruszyłem z miejsca, zastąpiła mi drogę i zawołała zgorszona:
— A to znowu co za moda? Przecież pan starszym drużbą?
— Podobno.
— A no, to po prawej stronie panny młodej, a nie po lewej — a potem, zwracając się do swego sąsiada, mruknęła. półgłosem:.
— A cóż też to za drużbę takiego dobrali sobie-Boże odpuść!