siadki nasze miały jakieś krzywe i niezadowolnione miny, półmiski stały nietknięte na stole, oglądano się na mnie i szeptano coś między sobą, ruszając ramionami. Widocznie na coś czekano. Wreszcie pojawiła się jakaś zasmolona służąca, wzięła półmisek i podała go jednej z niewiast, siedzących na kanapie. Ale turecki szal w tej chwili odezwał się:
— Ty patrz kuchni - rozumiesz - a nie wtrącaj się w to, co do ciebie nie należy. Ja tu nie w oberży, żeby mi byle kto usługiwał — ino na weselu.
— To do pana pije - rzekła półgłosem moja sąsiadka.
— Jakto do mnie?
— Bo to drużby obowiązek obsługiwać przy stole. Te panie czują się obrażone, że pan ich nie respektujesz.
— Ależ zmiłuj się pani, to oni mi może każą jeszcze na ostatku naczynia obmywać w kuchni?
— No, do tej ostateczności nie przyjdzie - rzekła śmiejąc się-ale od obsługiwania to się pan nie wywiniesz. Tu taki zwyczaj..
Teraz dopiero zrozumiałem, co znaczy owo: „odsłużę ci na weselu,” które nieraz w życiu tak bezmyślnie się powtarza, nieprzywiązując do tego żadnego znaczenia. Tu miało ono swoje dosadne znaczenie i nienapróżne pan Kanty mi zapowiadał, że drużba - to służba. Ha, cóż było robić? Widząc, że goście siedzieli koło stołu z krzywemi minami i żadna nie tknęła półmiska, chwyciłem jeden najbliżej mnie stojący i poniosłem prosto do tureckiego szala.
— A zkądże mnie ten honor? Przecież nie ja tu pierwsza, tylko ta pani — rzekła, wskazując na cukierniczkę o żółtej twarzy, która siedziała na kanapie w aksamitnej fioletowej mantyli. Zacząłem tedy od cukierniczki i obszedłem koleją wszytkie jejmoście i od każdej dostało mi się za tę grzeczność albo „pamdonóg.“ albo „ślicznie dziękuję panu dobrodziejowi,“ a jejmość w koralach posunęła wdzięczność swoję do tego stopnia,że powiedziała., całuję rączki panu akademikowi.“
Strona:Michał Bałucki - Typy i obrazki krakowskie.djvu/55
Ta strona została przepisana.