obok ojca. Ojciec zagryza z apetytem wątrobę, a oczy mu się śmieją do dziecka, co rączkami i nóżkami przebiera w powietrzu, jak chrabąszcz na wznak położony i paple jakieś niezrozumiałe słowa, w których matka najwyraźniej słyszy: mama, tata. Bywa także, że małżeństwo przy jadle się pokłóci, że mąż mruczy, iż mleko w zacierce przydymione, a ziemniaki źle omaszczone, ale to się rzadko zdarza; bo wygłodzony żołądek nie wybredny, a praca wyrabia wilczy apetyt. Niejednemu córka, pół dziecko, pół dziewczyna, przyniesie obiad, bo matka pierze, albo w szpitalu leży. A taki, co nie ma ani żony, ani córki, ani bodaj kochanki, któraby pamiętała o nim, a chce się posilić czemś więcej, jak kawałkiem chleba i słoniną, wali prosto na“ Szczepański plac, gdzie pod studnią, za kilka kraj carów, opasła faryniarka nakładzie mu na glinianą miskę barszczu z ziemniakami, kaszy jaglanej ze skwareczkami, albo i flaków - specyał nielada! Potem kieliszek anyżówki, potem trzy „Zdrowaś“ na „Anioł pański“ i drzemka pod murem na kamieniach, której by mu niejeden bogacz, przewalający się bezsennie po miękkich otomankach, pozazdrościł.
Ale, jak widzę, ja zaczynam na dobre pisać wam monografiję tego mizernego stworzenia, co w lecie spina się po rusztowaniach, zarabia po dwa złote dziennie, upija się raz na tydzień, a w zimie liże łapę z głodu, jak niedźwiedź, i śpi bezczynnie. Dalibóg nie miałem tego zamiaru, chciałem wam tylko dać mały obrazek z życia tych ludzi, do którego to, co się tu mimo woli napisało, niech będzie tłem.
Było to jakoś w miesiąc po rozpoczęciu robót mularskich; siedziałem jednego dnia przy biurku, zajęty wykończeniem powieści, gdy naraz na ulicy rozległ się łoskot wraz z przeraźliwym krzykiem. Pobiegłem cotchu do okna.Tuman „kurzawy kłębami wzbijał się do góry; wśród kurzawy dojrzałem na ziemi połowę rusztowania, spadłą z dolnego piętra, a pod deskami nogi jednego z robotników, który jękiem dawał znać, że żyje jeszcze. Robotnicy na innych piętrach, znieruchomieni w pierwszej chwili, teraz
Strona:Michał Bałucki - Typy i obrazki krakowskie.djvu/76
Ta strona została przepisana.