Strona:Michał Bałucki - Typy i obrazki krakowskie.djvu/81

Ta strona została przepisana.

a on do niej z kielnią-o! jeszcze ma znak na czole, jak ją zdzielił. — Ale i on dostał za swojej odsiedziałem za to w hareście, niech taj ale co mnie popamięta, to popamięta.
— Więc to o Wiktę poszło?
— No.
— Toście się może już pobrali?
— E, kaj-ta by nas było stać na żeniaczkę. To dużo kosztuje.
Tą odpowiedzią zagwoździł wszystkie morały, jakie miałem w pogotowiu. Pokazało się, że byli zabiedni, aby sobie pozwolić tak kosztownej rzeczy, jak ślub i wesele, — a że nie mogłem zabawić się w filantropa, wiec schowałem swoje morały w kieszeń.
— Pan może stawia dom? — spytał mnie Walek, chcąc wymacać powód, dla którego ich zatrzymałem. Pytanie to było może większą jeszcze ironią. niż moje o jego żeniaczkę, Walek, nie wiedząc nawet o tem, odciął mi się okropnie i odpłacił sowicie. — Zażenowałem się i odrzekłem skromnie:
— Nie, mój przyjacielu, — i poszedłem dalej jak zmyty. Odchodząc, dosłyszałem jeszcze jak Walek pytał się Wikty:
— Czego on chciał od nas?
— No, nie słyszałeś? — chciał, żebyś się żenił ze mną
Zręczna Wikta umiała zaraz skorzystać z sytuacyi — obróciła wodę na swój młyn i nie bezskutecznie, jak się później miałem sposobność przekonać.
Było to jakoś w cztery miesiące potem. Szedłem na spacer w stronę Wisły pod zamek; potrzebowałem odetchnąć świeższem powietrzem, bom był nieco zgryziony tego dnia. Najprzód z rana służący przy sprzątaniu zrzucił na ziemię alabastrowego amorka i utrącił mu nosek i rękę; potem w kawiarni przeczytałem recenzyę o ostatniej mojej komedyi, za którą mnie zrąbano bez litości; w końcu, na dodatek do tych przyjemności, zgubiłem dewizkę od zegarka. — To wystarczało aż nadto, aby się człowiek mógł uczuć nieszczęśliwym.