Strona:Michał Bałucki - Typy i obrazki krakowskie.djvu/82

Ta strona została przepisana.

Szedłem tedy ze zwieszoną głową, zamyślony mocno, gdy nieznacznie, pomiędzy moje smutne myśli, zaczęły wciskać się pojedyńcze słowa rozmowy dwóch osób, które szły zamną. Z początku obijały się tylko o moje uszy, później zaczepiały o moję uwagę, zajmując ją coraz więcej. Głos jeden był żeński, drugi męzki - i wnosząc ze stylu, w jakim była prowadzona rozmowa, oba należały do niższe] klasy.
— I czy to prawda, żeś się ożenił?-pytała ona.
— A prawda. Będzie już bezmała kwartał na Wszystkich świętych; nie było mi to jakoś poręczne, moja Walentowa, bo nie trzeba wam mówić-grosz grosza goni, a: tu trzeba było przecie i księdza zapłacić i ludziskom choć te głupie kilka kwart wódki postawić. — Ale una, jak wziena domawiać, — takiem się powiadam wam zapożyczył parę ryńskich u żyda-no i sprawiło się weselisko. I nie żałuję tego, jak was kocham i nie żałuję, bo od tego czasu wiedzie nam się, powiadam wam, aż miło. Żydzisko widać miało szczęśliwom rękę, co nam tych parę ryńskich wygodziło. Zarazem się, panie, dostał po weselu na parobka do piekarza na Kazimierzu, a jej się także trafiła służba na Podgórzy — i żyjemy se jak się patrzy. Widzicie, ja się ano pary butów dorobiłem, a una kupiła se na licytacyi dwie poduszki. Ma człowiek, dziękować Bogu, co zjeść, żeby tylko Pan Jezus zdrowie dał, toby już chyba nie życzyć sobie większego szczęścia.
Obejrzałem się, chcąc zobaczyć tego człowieka, którego para butów i dwie poduszki szczęśliwym uczyniły, i ze zdziwieniem poznałem w nim Walka Furdę. Miał jeszcze na sobie ten sam szpencer łatany i czapkę z urwanym daszkiem, tylko na nogach, przyzwyczajonych tyle lat chodzić boso, czerniły się teraz duże, niezgrabne buty, -te buty, które go tak szczęśliwym uczyniły.
On mnie nie poznał, nie przyszło mu pewnie na myśl, że to ja pierwszy podszepnąłem im myśl o małżeństwie, co Wikta tak skwapliwie podjęła-i tak domawiała-jak mówił Walek — aż postawiła na swojem. I poszedł sobie dalej,