Ta strona została przepisana.
79
dźwigając ciężki kosz z bułkami na plecach, rozpowiadając Walentowéj o swojém szczęściu.
Dzięki temu przypadkowemu spotkaniu Walka, wróciłem do domu weselszy i nieszczęścia moje zmalały mi jakoś do tak mikroskopijnych rozmiarów, że dziwiłem się, iż mnie tak obejść mogły. Odtąd, ile razy wśród rozmaitych przykrych chwil w życiu spojrzałem przypadkiem na swoje buty, zaraz przychodził mi na myśl zadowolniony Walek — i nie miałem odwagi nazwać się nieszczęśliwym.