domu i zabrać choćby parę wiaderek. Ale to byłoby nas długo zabawiło, a tak będziemy jedni z pierwszych. Obecność życzliwych osób w nieszczęściu, to także pociecha niemała.
Młody człowiek nic na to nie odpowiedział. Milczenie jego można było różnie tłómaczyć. Pan Jacenty wytłomaczył je sobie jak najlepiéj znowu przez wzgląd na Pelcię i Balbinkę. Dla biédnego bowiem szlachcica siedzącego dzierżawą na lichéj wiosczynie, dwie córki na wydaniu z przewróconémi główkami, były zbytkiem większym może, niż dla niejednego wyścigowe anglezy. Trzeba bo wiedziéć, że Pelcia i Balbinka, kandydatki do stanu małżeńskiego szanując swoją godność i rasę poprawioną przez matkę baronowę, uważały za ubliżenie pomagać ojcu w ciągnieniu jarzma gospodarskich zajęć — i cała ich czynność ograniczała się na ciągłych przygotowaniach do tych wyścigów, których ostateczną metą miał być ołtarz i młodzieniec choćby nie młody, mogący oprócz miłości i wierności małżeńskiéj, ślubować żonie kocz z czwórką, stroje z Paryża i podróż za granicę. Gdy jednak pewna liczba lat minęła i zabrała ze sobą z twarzy panieńskiéj puszek pierwszéj młodości, panny Jacentówny znacznie obniżyły skalę swoich wymagań i każdy młody człowiek, nawet z bardzo skromnémi kwalifikacyjami, wydawał się dla nich pożądaną partyją — tym bardziéj ów młody człowiek, który był typem męzkiéj piękności, z energią, ogniem, i tą pewnością, jaką nadaje przebijanie się przez świat o własnych siłach. Panna Pelagija, wielka amatorka i znawczyni koni, utrzymywała, że zrobił na niéj wrażenie ślicznego arabczyka o rozdętych nozdrzach i pełnego ognia, a zaś sentymentalna Balbinka porównywała jego oczy do przepaścistéj nocy, pełnéj niezbadanych tajemnic.
Wprawdzie młody ów przedstawiciel nocy i arabczyk,
Strona:Michał Bałucki - W żydowskich rękach.djvu/12
Ta strona została uwierzytelniona.