i leniwego rozmarzenia; rozkoszne otomanki, japońskie porcelany na kominku marmurowym, duże lustra w rzeźbionych ramach, alabastrowe lampy, złote rybki pływające w akwaryjach, kosze z kwiatami egzotycznymi, świadczyły o wybrednym smaku i kapryśnych zachceniach właścicielki.
W podobny sposób urządzony był balkon i ogród. Po ścianach i słupach pięły się bluszcze, dzikie wino, jerychońskie róże, a z wazonów wysłanych mchem, wiszących między kolumnami, spadały gęste sploty kordeliny, kępy lobelii obsypane niebieskiémi kwiatuszkami, granatowe kwiaty pełnych fuksyj, liście sakufragi i lotosperny. Z pomiędzy tych kolumn uwieńczonych kwiatami, schodziło się po paru kamiennych stopniach do ogrodu. Po obu stronach ogrodu ciągnęły się cieniste aleje i klomby drzew, niby ciemne ramy, — cały zaś środek zasłany był nizkiémi krzewami, krzakami róż najrozmaitszych, które pod silném działaniem południowego słońca, stały w pełnym rozkwicie i płonęły różnemi odmianami czerwoności, jak płomienie bengalskich ogni. Naprzeciw balkonu w pewnéj odległości była sadzawka w kamiennéj oprawie z niedużym wodotryskiem w środku — a około sadzawki wspaniałe krzaki palmy, kawy indyjskiéj, akantuzów, rycinów, amarantów i pelargonii, rozkładały się na gazonie strzyżonym nizko, równo, jak aksamit.
Ogród ten kończył się prześlicznym rozległym widokiem na łąki i wzgórza. Aby nie zasłaniać sztachetami tego widoku, skorzystano z rzéczki płynącéj za ogrodem, wyrównano i rozszerzono jéj brzegi i utworzono z tego naturalne ograniczenie ogrodu. Wycięto także kilka drzew, zostawiając tylko po bokach cieniste kasztany, które tworzyły rodzaj altany.
Tu zwykle pani Julija, kiedy dla oka potrzebowała
Strona:Michał Bałucki - W żydowskich rękach.djvu/129
Ta strona została uwierzytelniona.