nie miał jeszcze odpowiednich kwalifikacyj na wyprowadzenie któréj z córek pana Jacentego z długoletniéj niewoli staropanieństwa, był bowiem dopiéro świeżo zainstalowanym pomocnikiem przy inżynierze wysłanym przez rząd do nadzorowania budowy kolei, mającéj przechodzić przez te okolice; ale pan Jacenty nie był wybrednym, wierzył, że młody człowiek, ma przyszłość przed sobą i że przy pracy daleko zajdzie. Na tę więc daleką drogę umyślił obarczyć go którąkolwiek ze swoich dwóch córek. Wybór zostawił on mu nieograniczony. Dotąd sprawa była nie rozstrzygnięta. W czasie czterdziestoośmiogodzinnego pobytu pod dachem pana Jacentego, gdzie mieścił się tymczasowo wraz z inżynierem zanim barak będzie wykończony, młody człowiek który przedstawiał się jako Teodor Kowalski, ukończony słuchacz politechniki wiedeńskiéj — nie objawiał jeszcze wyraźnéj skłonności do żadnéj z panien, lubo każdéj z nich inaczéj się zdawało. Pelcia była zdania, że ognistémi spojrzeniami ujarzmiła już dla siebie dzikiego araba, Balbina utrzymywała, że odnalazła klucz do ciemnéj zagadki téj tajemniczéj duszy młodzieńca. Papa zaś, lubo nauczony częstem doświadczeniem nie dowierzał ani domysłom Pelci, ani przeczuciom Balbinki; miał jednak nadzieję, że młody człowiek skazany na dłuższy pobyt w okolicy nie obfitującéj w panny, a tém samem na dłuższe obcowanie z jego córkami, zdecyduje się choćby z nudów na małżeństwo. Toż samo myślał o inżynierze dopóki się nie dowiedział, że ten był już żonaty i dzietny.
Przez troskliwość o córki pan Jacenty strzegł młodego technika jak oka w głowie, bacząc przedewszystkiém na to, aby go inny jaki tatko niezarekwirował do swego domu, również w matrymonijalnych celach. Rozciągnął więc nad nim staranną opiekę, towarzyszył mu w pole na wymiary i do miasteczka gdzie było główne biuro inżynieryji.
Strona:Michał Bałucki - W żydowskich rękach.djvu/13
Ta strona została uwierzytelniona.