zbytkiem i wygodami, przyzwyczaiła się do tego, że wszyscy jéj nadskakiwali, schlebiali. Rodzice wysilali się na robienie jéj coraz nowych niespodzianek, przyjemności, służba starała się zyskać jéj względy, bo wiedziała, że tém najlepiéj zaleci się starszemu państwu i tém nadskakiwaniem, uleganiem, tak ją popsuli zaraz w dzieciństwie, że wyrosła w tém fałszywém mniemaniu, iż wszystko stworzone jest dla jéj przyjemności. Nie uważała na nikogo i przyzwyczaiła się zajmować tylko sobą i w ten sposób wyrodziło się w niéj samolubstwo i despotyczna chęć rządzenia wszystkiém. Rozumie się że takie zachcianki zaspakajać mogła tylko w domu; po za obrębem tego, czy to w sąsiedztwie, czy na pensyji, rozpieszczona dziewczyna, była nieraz wystawioną na dotkliwe przykrości, miłość własna cierpieć musiała nie mało, gdy jéj przyszło rywalizować z innémi o względy ludzkie — za leniwa była i za dumna, aby się starać miała o to, a draźniło ją, gdy nie oddawano jéj pierwszeństwa. Chciała się podobać wszystkim, a nie umiała ująć sobie nikogo uprzejmością i traktowała z góry tych, co się do niéj zbliżali. Ztąd nie lubiano jéj i drwiąco nazywano „księżniczką Samarkandy“ i tym przydomkiem ośmieszono ją w towarzystwie.
Nic dziwnego, że nie znalazłszy nigdzie téj życzliwości, uległości i uwagi, co w domu, Julija zaczęła stronić od towarzystwa i stawała się coraz więcéj domatorką. Wspomnienia z pensyji, przyjaźń związana na ławkach szkolnych — były to rzeczy nieznane jéj całkiem. Pobyt na pensyji uważała jako niewolę, z któréj wydobywszy się, nie lubiła nawet wspominać o niéj, a z koleżanek swoich, parę tylko zostawiła w pamięci, które były dla niéj znośniejsze niż inne, bądź że nie przyćmiéwały ani urodą, ani zdolnościami, lub téż jako bierne natury, dały
Strona:Michał Bałucki - W żydowskich rękach.djvu/134
Ta strona została uwierzytelniona.