mną różnicę i żałowała pospiesznéj decyzyji swojéj. Do tego pan Edward był uprzejmym nadskakujacym, umiał zręcznie i dowcipnie prowadzić rozmowę, ożywić towarzystwo, co bardzo podobało się pannie Juliji, bo ją już umęczył czuły i ponury sentymentalizm narzeczonego. Schlebiało to wprawdzie jéj próżności, gdy widziała Kaźmierza tak bardzo rozkochanego, ale miłość jego nie miała już dla niéj żadnych niespodzianek, tajemnic; poczciwy Kaźmierz ma serce na wierzchu, jak mundur. Przeciwnie serce Edwarda wydawało się jéj ciekawą zagadką i zajmowało jéj uwagę swojémi przelotnemi błyskami i zmiennością. Wobec ludzi Edward był wesoły lekki, mowny, a gdy był z nią sam na sam, stawał się smętnym, rozmarzonym, mówił z westchnieniem o szczęściu brata, jakby mu zazdrościł tego czasu, gdy oczy ich spotkały się ze sobą, w jego spojrzeniu czytała jakąś niemą prośbę, czy skargę, spojrzenie to elektryzowało ją i rumieniło. Ze wszystkiego mogła przypuszczać, że Edward żywi dla niéj jakieś silniejsze uczucie, niż przywiązanie braterskie, ale go nie umié wypowiedziéć. Ta tajemniczość, wyższość, stanowiła właśnie urok, który ją pociągał. Nowość nieznanych wrażeń tajonego uczucia zajęła ją. Zdaje się że pod wpływem tych przypuszczeń odłożyła dzień ślubu; nastąpiło nawet pod jakimś błahym pozorem chwilowe zerwanie projektu małżeńskiego. Może miała nadzieję, że to doda Edwardowi śmiałości, do zbliżenia się i jaśniejszego objawienia swych uczuć. Ale Edward pomimo tego nie zmienił całkiem postępowania swego. Bywał wprawdzie częstym gościem w Kalenicy, choć brat jego już nie bywał tam od jakiegoś czasu, ale zawsze bywał w charakterze przyszłego szwagra i równie niejasno zdradzał się czasami z tajemną skłonnością do panny, czy chciał przez to wzbudzić silniejsze uczucie, czy bał się zrobić taką
Strona:Michał Bałucki - W żydowskich rękach.djvu/136
Ta strona została uwierzytelniona.