Strona:Michał Bałucki - W żydowskich rękach.djvu/145

Ta strona została uwierzytelniona.

urządzenia pokojów na przyjęcie spodziéwanych gości. I on nie bardzo chętnie przyjął tę wiadomość, bo był pod tym względem nieodrodnym synem swojéj matki, że nie lubiał poświęcać swoich wygód dla przyjemności drugich. Tyle tylko zrobił, że się wyniósł do oficyn i kazał sobie tam przenieść swoje meble, a dopiéro co się zostało użyć na ubranie gościnnych pokojów.
Przy takiéj oszczędności w niesieniu ofiar na rzecz gości ze strony matki i syna pokoje przygotowane dla baronowéj i jéj córki byłyby bardzo smutną miały postać, gdyby na szczęście nie był nadjechał Czujko, który dowiedziawszy się o zapowiedzianéj wizycie, zajął się nietylko urządzeniem gościnnych pokoi, ale i cały dwór kazał odświéżyć co prędzéj i nadać mu jakąś okazalszą postać. Sprowadzono murarzów, stolarzów, tapicerów, malarzów. Wytapetowano pokoje, poprawiono posadzki, poobijano meble. Ta gorliwość Czujki była tym dziwniejsza, że znano go jak był oszczędnym pod względem wydatków tego rodzaju. Walery przy sposobności nie omieszkał ojcu wyrazić swego zdziwienia.
— Widzisz — tłumaczył się ojciec — ludzie tego rodzaju jak baronowa, przywiązują niezmierną wagę do zewnętrznéj ostentacyji, lubią zbytek i podług tego sadzą ludzi co widzą.
— A cóż nas może obchodzić, co sobie baronowa o nas pomyśli — rzekł Walery, rozkładając się wygodnie na sofie i puszczając kłęby dymu.
— Nie robiłbym sobie tyle zachodów, gdyby mi na tém nie zależało. Wiesz zapewne, iż baron należy do potęg świata finansowego. Majątek jego liczy się na milijony.
— I cóż nam z tego przyjdzie?
— Baron ma córkę. Kto wié czy baronowa nie ma już jakiego projektu; ta wzmianka o córce w jéj liście, wre-