Strona:Michał Bałucki - W żydowskich rękach.djvu/179

Ta strona została uwierzytelniona.

składa się z samych takich ludzi; uczciwi w znaczeniu pełnéj moralności, należą tam do wyjątków, a żyda, któryby nie oszukał w swojém życiu nikogo, ze świécą trzebaby szukać. Powiadają, że religija ich toleruje podobną niemoralność, a nawet ją usprawiedliwia. Jeżeli tak jest, — to czyż podobna nam rywalizować z tym narodem? Tu nie idzie o sam spryt, przebiegłość, ruchliwość których brak nam zarzucają, — tu idzie o moralność, z któréj żaden uczciwy człowiek wyzuć się nie może i oto powód, dla którego w walce z żydami na polu przemysłu i handlu jesteśmy pobici.
Staruszek mówił to na pozór spokojnie, ale błyszczące jego oczy i twarz zarumieniona pokazywały, że się zapalił trochę tém co mówił. — Uwaga, z jaką syn słuchał go, podniecała go jeszcze więcéj do wypowiadania swych zapatrywań, z któremi nie zawsze i nie przed każdym na harc wyjeżdżał. — Stary Kowalski obserwował wiele, myślał dużo, ale rzadko mówił. Trzeba było silnego podrażnienia aby go do tego skłonić. Obecnie dotknięty przedmiot rozdrażnił go widocznie, bo po chwili znowu mówić zaczął.
— Dla tego ja — ciągnął daléj — lubo jestem za postępem i wolnością, nie podzielam całkiem w praktyce równouprawnienia żydów. — Dopóki instytucyje ich religijne, a raczéj talmudyczne przepisy, nie zformują się na podstawie bezwzględnéj moralności i uczciwości, dotąd równouprawnienie jest niemożebném. — Jeżeli ludzie podejrzani o złe zamiary zostają pod nadzorem policyjnym, to nie mniéj i tu potrzebna jest wielka kontrola i nadzór. Może nazwiesz mnie wstecznym mój Teodorze. Młody umysł nie pojmuje takiego ograniczenia swobody działania, — to téż nie narzucam ci moich przekonań, ale ci powiadam to, czego mnie doświadczenie nauczyło. I ja