Strona:Michał Bałucki - W żydowskich rękach.djvu/188

Ta strona została uwierzytelniona.

— Bo zostanę u was na egzekucyji i choćby z tydzień siedziéć będę, a robić wam nie dam, będziecie musieli gościa bawić. No wybierajcie.
— Ja ci pomogę Teodorze — odezwał się stary, — to może uporamy się z rachunkami przed obiadem.
— Tak i pojedziemy sobie do Lipczyn na summę, a potém do mnie prosto na śniadanko. Rzecz skończona, a teraz jeszcze po kieliszku do poduszki.
Od tego ostatniego toastu nie mogli się wymówić, choćby ze względu na ową poduszkę, któréj rzeczywiście potrzebowali znużeni całonocném czuwaniem. Trzeba było choć godzin parę przespać się, by mieć świéższy umysł do pracy, która ich jutro czekała. Sprowadzono tedy jeszcze jedno posłanie dla gościa i równo prawie z wschodzącém słońcem pokładli się do spoczynku.