gdzie i przy któréj bandzie przybywa, uciekała do innéj.
Rzeczywiście stacyje żandarmskie coraz nowe dostawały polecenia odszukania włóczącéj się cyganki. Polecenia te wychodziły już teraz za staraniem Teodora, który chciał koniecznie odszukać matkę i zapewnić jéj spokojne życie. Cyganka ani nie przypuszczała, że tu idzie o jéj spokój i szczęście i jak zwierzyna przed psami, tak ona uciekała przed obławą żandarmów po różnych miejscach się chowając. Była nawet aż pod Temeszwarem i koło Dalmackiéj granicy. Stary Łaś nie wytrzymał już takiéj włóczęgi, choć sterane nogi krzepił coraz większemi haustami wódki. Zapił się na śmierć i koło Dalmackiéj granicy położył sterane kości na wieczny odpoczynek. Cyganka uciekała daléj.
Ale i jéj ta bezustanna włóczęga, połączona z ciągłą trwogą już zaczęła dokuczać. Siedząc tyle lat na gruncie, odwykła była już od cygańskiego życia, a lubo czasem puszczała się na włóczęgę, to na krótko i wtedy więcéj zażywała przyjemności niż niewygód, włóczęga jéj była rodzajem przyjemnéj wycieczki, po któréj wracała do swego legowiska. Do tego jeszcze wtedy była młoda, piękna, każdy cygański tabor pysznił się nią, z należytém uszanowaniem ceniąc jéj urodę, spryt i znajomość świata. To téż gdziekolwiek się pokazała przyjmowano ją z uciechą, oddawano najlepszą szatrę, sadzano na najwygodniejszém miejscu na wozie. Ubierała się strojnie, umiała zalotnie rzucać oczy na panów, co zwiedzali obozowiska cygańskie, wróżyć paniom, bawić dzieci, miała więc powodzenie na każdym jarmarku i odpuście. To powodzenie zepsuło ją i wyciągało często z domu. Pobyt między cyganami liczyła do najprzyjemniejszych chwil życia. Szatra cygańska była dla niéj areną, na któréj pokazywała się publicznie; to téż wspominała o niéj jak żołnierz o obozowém życiu, jak artysta o sławie o tryumfach swoich.
Strona:Michał Bałucki - W żydowskich rękach.djvu/276
Ta strona została uwierzytelniona.