użyła wszelkich sposobów, by pana skompromitować i zerwać małżeństwo. I to się jéj całkiem udało. Panna zemdlała i nieprzytomną wyniesiono z kościoła; potém rodzice pannę wysłali do Zagajówki — i odtad pan nasz więcéj tam się nie pokazał. Rozchorował się ciężko, a gdy po kilku miesiącach podniósł się z łóżka, to rodzony ojciec byłby go nie poznał, tak się zmienił do niepoznania. Schudł, zżókł, podstarzał i wyłysiał.
— Pewnie to był tyfus.
— Tak doktorzy mówili. Ale jego nie to zjadło, tylko zmartwienie i wstyd przed ludźmi. Zamiast po chorobie przychodzić do siebie, on jeszcze więcéj zapadł na zdrowiu, bo się gryzł w sobie, a nie miał go kto uspokoić, pocieszyć. Brat był niby grzeczny, mieszkał przy nim w czasie choroby, ale to był zimny człowiek zawsze. To też nasz pan nie przylgnął do niego, unikał go, unikał wszystkich i siedział najczęściéj zamknięty w swoim pokoju. A jeżeli czasem pokazał się, to chodził jak błędny, nieprzytomny. Myśleliśmy że to dalsze skutki choroby, ale niestety przekonaliśmy się po jakimś czasie, że on pił. Tak. Desperacyja nauczyła go tego.
— Cyganka wysiedziała się jakiś czas w areszcie za znieważenie świętego miejsca, a potém wróciła do wsi na Leśniczówkę.
— I niewypędzono jéj ztamtąd?
— Było o to staranie. Sąd nawet wzywał pana, aby przysiągł, jako ten grunt Łasiom spłacił, ale pan nie stanął. Obojętnem mu już teraz było, bo cyganka nie mogła mu już zrobić nic gorszego nad to, co zrobiła. Zaniechał całkiem procesu i sprawa ta poszła w odwłokę. Po jakimś czasie brat wyjechał od niego, a w rok niespełna ożenił się z panną z Kalenicy.
— Jakto? Brat się z nią ożenił.
Strona:Michał Bałucki - W żydowskich rękach.djvu/43
Ta strona została uwierzytelniona.