Strona:Michał Bałucki - W żydowskich rękach.djvu/48

Ta strona została uwierzytelniona.

brytanów i tylko czarnemu mopsowi pana sędziego z powiatowego miasteczka, pozwalała cieszyć się względami swojéj faworytki. W czasie, gdy Bronisia wyjechała do klasztoru, Pinia była jedyną nieodstępną towarzyszką staréj Kundusi, z nią rozmawiała w czarnych godzinach — jéj się radziła w trudnych okolicznościach i kierowała się jéj instynktem w ocenianiu ludzi. Na kogo Pinia szczekała i szczerzyła ostre ząbki, ten już nie mógł być uważany przez nią za dobrego człowieka. To też czeladź dworska i goście starali się przez ujęcie sobie Pini wkraść się do łask Kundusi i zyskać sobie protekcyjne u niéj dodatki do obiadu. Po przyjeździe Bronisi, Pinia zeszła na drugi plan, a stara klucznica całą troskliwość swoją zwróciła na córkę swego pana. Nią zajmowała się od rana do wieczora, uczyła ja różnych sekretów gospodarskich, które jéj się kiedyś po zamążpójściu przydać miały, dawała rady i nauki, ubierała ją według swego gustu, odprawiała nowenny na intencyję szczęśliwego jéj małżeństwa, a wieczorami na tę samą intencyję kładła kabały.
Właśnie przy takiém zajęciu zobaczył ją Kowalski spacerujący po ogrodzie. Siedziała w swoim pokoju przy stoliku na którym rozłożone były karty, a Bronisia z podpartą główką przypatrywała się uważnie i słuchała mówiącéj. Ponieważ okno z pokoju było otwarte, więc mógł dokładnie widziéć całe wnętrze kobiécego mieszkania. Było ono urządzone całkiem w stylu staroświeckim; wszystko tu przypominało przeszłość. Ściany na żółto malowane, piec kaflowy z polewą pstréj barwy, na któréj odbijały wypukłe figury zielonych papug, meble staroświeckiego fasonu obite wypłowiałym adamaszkiem, obrazy zczerniałe od starości, a ramy złocone osłonione były muślinem przed muchami i ubrane w robione róże. Po jednéj stronie stało łóżko Kundusi przykryte ciemną kołdrą