Strona:Michał Bałucki - Za późno.djvu/45

Ta strona została uwierzytelniona.

nie, wykształcony, bogaty, ze starożytnej familji. Powinnaś dziękować Bogu za taki los.
Dziewczę rozpłakało się rzewnie nad tą świetnością losu. Matkę drażniło rozczulenie córki. Ona go pojąć nie mogła. Nie przypuszczając do małżeńskiej rachuby praw serca, pojmowała szczęście kobiety ze strony zewnętrznej, błyszczącej. Pani Konstancja patrzała tak na świat od panieńskich lat. Młodzieńcze jej marzenia były bardzo trzeźwe, bardzo rozumne. Wśród ruiny majątkowej swych rodziców, ona budowała na swej piękności przyszłość złotą. Zamiast tęczowych obrazów, w jej głowie uwijały się pojazdy, salony, bogate stroje, przepych. Zamęście jej ziściło ledwie odrobinę tych marzeń, chciała więc ich spełnienia szukać w szczęściu córki, a oświadczenie pana hrabiego stawiało ją u wrót tego raju i nie mogła pojąć płaczu córki. Zosia inaczej patrzała na świat i dlatego płakała.
— W przyszłą niedzielę hrabia przyjeżdża z formalnem oświadczaniem — spodziewam się, że będziesz rozsądną. — To mówiąc odeszła.
Dziewczę zanosiło się od płaczu. Słowa matki przecięły nagle tyle marzeń jasnych,