Jezu, raczże w me wnętrzności
Wszczepić źródło Twej litości,
Abym w cnocie i w pokorze
Postępował w każdej porze.
Niechaj wspomnę w mojej złości
Na Twój, Jezu, zdrój litości
I na miłość Twą bez miary,
Abym uszedł Boskiej kary.
Niechże się w mem sercu budzi
Miłość z cnotą względem ludzi,
Bym był obrazem pokory,
Nosił Twej miłości wzory.
Niechże, miłościwy Panie,
Nie zawstydzą nas poganie,
Bym Ciebie naśladowali,
Złem za złe nie oddawali.
Spojrzyj teraz ku Jeruzalem
I rzuć okiem ku Golgocie,
A uważ to skruchą, z żalem,
Jako Jezus cierpiał za cię.
Najprzód bili Go biczami,
Nagi drgał i wił się w męce,
A potem w ciernia prętami
Krew zbryzgała zbójów ręce.
Płaszczem wzgardy ozdobili
Swięte ciało — droga Perła —
Koronę z cierni wtłoczyli,
W ręku trzcinę, zamiast berła.
Oblekli Go w Jego szaty,
Trzciną po głowie Go bili,
Zwrócili się do Golgoty
I krzyż ciężki Nań włożyli.