Strona:Michał Marczewski - Wilk morski u ludożerców.pdf/23

Ta strona została uwierzytelniona.

się nieprawdą i że, co interesowało nas niemniej mocno, wyspa, którąśmy mieli przed sobą, nazywa się Kura Mami, podlega władzy króla Kra Kra Tuwi, który czuje dla nas wiele wiele przyjaźni i prosi abyśmy przyszli do jego „pałacu“, gdzie znajduje się „dużo dużo“ świń, „dużo dużo“ baranów i „dużo dużo“ pak znalezionych przez wojowników Kra Kra Tuwi „w brzuchu wielkiej pirogi“, wyrzuconej przez morze na północny brzeg wyspy przed „dużo dużo pełniami księżyca“.
Ta ostatnia wiadomość zaciekawiła kapitana.
— A cóż się w tych pakach znajduje? — zapytał Bima.
Murzyn zakiwał głową i wytrzeszczył oczy.
— Moja widzieć, moja patrzeć, moja brać w ręce rurki dużo dużo długie, przez które małego człoka widać jak dużą dużą świnią, garnki, które się błyszczą jak słońce i w których widać twarz Bima dużo dużo szeroką i dużo dużo Biblje, z którą biały człowiek gada i w której siedzi mocny Bóg białego człowieka, który dał białemu człowiekowi niewiastą która zjadła jabłko...
Wywnioskować z tego można było, że dzicy znaleźli się jakimś sposobem w posiadaniu jakichś książek i jakichś instrumentów mierniczych z rozbitego u ich brzegów okrętu, instrumentów, które mogły się nam przydać bardzo. Należało się do nich dostać za jakąbądź cenę. Kapitan zarządził krótką naradę, w której wzięło udział kilkunastu starszych