Strona:Mickiewicz i Puszkin.djvu/007

Ta strona została przepisana.
I.

Pojawienie się Wallenroda wywarło niesłychane wrażenie na młodem pokoleniu. Mikołaj Malinowski, poznawszy utwór jeszcze w rękopisie, pisał o nim do Lelewela: »Czytałem go zupełnie wiele razy; ale im częściej wczytuję się, tem coraz obfitsze piękności widzę. Nic jeszcze podobnego w poezyi polskiej niema... Tendencya poematu górna i zacna. W każdym narodzie i wieku podobać się będzie»[1]. Zan, ciągle jeszcze trzymany w Orenburgu, czytał: przesłany sobie egzemplarz Wallenroda w »paroxyzmie« i bal się w liście do przyjaciela ujmować w wyrazy wrażenia, jakich doznał przy czytaniu, aby nie ująć nic ich sile i przyjemności[2]. Uwielbienie dla poematu było tak wielkie i powszechne, że Mochnacki, występując w 1830 r. z zarzutami przeciwko artystycznej stronie poematu, poczytywał to sobie za krok bardzo śmiały i przewidywał, że wznieci tem wielki zgiełk wśród wielbicieli Wallen-

  1. Kor. Mickiewicza III, 40.
  2. Kor. III, 46.