cały romans Alfa i Aldony zły skutek czyni w tym poemacie«[1]. I tak samo, jak dzisiejsza krytyka, nie zaprzeczał Mochnacki bynajmniej, że Wallenrod jest jednem z największych dzieł literatury naszej, choć się tylko z pięknych fragmentów składa, poematem
»ułamkami ślicznym i czarującym«.
O idei, zawartei w poemacie, Mochnacki nie rozpisywał się i robiąc zarzut Mickiewiczowi, iż »nie rozwinął i nie wyczerpnął idei swego poematu«, nie powiedział, co jest ową ideą; pozwolił tylko domyślać się, że jest nią dla niego apoteoza patryotyzmu, który się nie cofa przed najstraszliwszymi środkami. Zato później stała się ona przedmiotem licznych roztrząsań, sprzecznych domysłów, a niekiedy surowej nagany. Słowacki nie tyle zapewne z głębi przekonania, ile z niechęci ku starszemu bratu w Apollinie, cisnął weń w Beniowskim dobrze znaną strofą o wallenrodyzmie, który »do zdrady pewien wprowadził metodyzm«. Cybulski w odczytach swoich poczytując również za myśl główną poematu »zdradę, która ma naród uratować« ganił ją, jako niechrześcijańską i niemoralną[2], Bełcikowski widział w Wallenrodzie przedewszystkiem uosobienie epoki knowań, sprzysiężeń i spisków[3], Danielewski, oczyszczając poemat z zarzutu apoteozowania zdrady, odkrywał w nim »naukę o świętości ducha narodowego, którego bezkarnie obrażać nie można«[4].