Strona:Mieczysław Pawlikowski - Baczmaha.pdf/100

Ta strona została uwierzytelniona.

— »Wszelki duch chwali Pana Boga! — zawołałem przerażony, robiąc znak krzyża świętego.
»Nie usłyszałem odpowiedzi, ale poruszyły się usta tego trupa, jakby mówić jeszcze pragnące, a głosu już wydać niezdolne. Ujrzałem tylko widne z poza nich szczerbate zęby i język mlaskający w gardzieli. Źrenice białkiem świecące, zwróciły się pobożnie w górę. I jakby wyczerpane tym wysiłkiem, blask swój tracąc, niby senne, przysłoniły się powiekami.
»I ja przymknąłem oczy, aby przyjść do siebie po tak strasznem widzeniu i zebrać myśli moje. A zanim je znowu otworzyłem, spory kawał gromnicy już się był upalił. Ale wiedziałem już wszystko i zrozumiałem wielkie sądy Boże. Oto cud się stał nademną i ukazał mi Sędzia Najwyższy, że tak oto jak ja w ziemię grzęznę i zapadam, zapadają i inni, wzywając miłosierdzia Bożego i wielbiąc Imię Pańskie, i że wspólny nam wszystkim jest koniec. Pulvis es et in pulverem reverteris. I otworzywszy oczy, ujrzałem teraz już nie jedną, ale dwie pary źrenic na mnie patrzące;