Strona:Mieczysław Pawlikowski - Baczmaha.pdf/105

Ta strona została uwierzytelniona.

bawienie z katuszy. A jeźli i duszę udręczyć zechcesz, Boże, ku zabawie swojej, to w najgorętszy się rzucę ogień piekielny, gdzieby, jako dręczysz ciało, i dusza spłonęła, jak ćma w świecy, i na wieki przestała żyć i cierpieć!
»I podniosłem rękę przeciwko sobie, a tym kordelasem, którym byłem ongi pokaleczył pana Zacharyasiewicza, usiłowałem piekielnej Atropy na sobie spełnić rzemiosło.
»Ale miłosierdzie Boże niewyczerpane nie dopuściło mi dokonać grzechu tego. Nie miałem już tyle siły co dwuletnie dziecię, i nawet w pierś własną brzeszczotu wtłoczyć nie byłem mocen. Zaledwie się zraniłem raz i drugi, przeciąwszy skórę i ugodziwszy w żebro, a ręka jak bezwładna mi owisła.
»Ale szatan wobec tego wyraźnego znaku woli Pańskiej, nie ustąpił, i raz wziąwszy nademną panowanie, opamiętać się nie dał. Więc w poczuciu własnej bezmocy, która mi nawet tyle nie zostawiła siły, aby własnego pozbyć się żywota, szałem dzikim opętan i wściekłością, podniósłszy ręce nad głową, zakląłem strasznem bluźnierstwem i trzymany w dłoni kordelas, rzuciłem w przepaść.