Strona:Mieczysław Pawlikowski - Baczmaha.pdf/109

Ta strona została uwierzytelniona.

nych towarzyszy już schowały się były wtedy w ziemię, u jednej tylko widne było jeszcze czoło, fałdujące się czasem zmarszczkami i brwi gęste pod tem czołem, podnoszące się niekiedy w górę, jak bywa u żywych ludzi przy wielkiem myśli natężeniu. Za szczęśliwą dla siebie oznakę przyjęcia pokuty i przebłagania obrażonego Boga, poczytał pan Baczmaha tę okoliczność, że utkwiony w ścianie kordelas, ztamtąd wypadł i zwolna zapadł się w ziemię.

Memoryał kończy p. Baczmaha pobożnem upominaniem czytelników i błaganiem Boga, aby raczył puścić w niepamięć przewiny jego i grzeszne pragnienie śmierci, i dozwolił mu jak najdłużej utrzymać się na powierzchni, dając mu możność odprawienia zupełnej pokuty. Dla pokuty tylko, dla pokuty pragnie on przedłużyć żywot swój, a nie dla samego żywota, który jest dla niego prawie nieprzerwanym ciągiem nieznośnych boleści. »Wprawdzie i taki nawet nikczemny żywot miłym jest człowiekowi i nie radby się z nim rozstać, gdy widzi blizkość rozstania, — ale nie tyle o żywot mu idzie, jak o żywot wieczny. Życie ziemskie jest tylko drogą do bram