Strona:Mieczysław Pawlikowski - Baczmaha.pdf/140

Ta strona została uwierzytelniona.

zęby. I natychmiast, przybierając pozę studencką, wyrecytował jak na młynku:
— Uczę się gramatyki, literatury, filozofii... neurastenyi i balneologii...
— (P. Adolf z uśmiechem) E, co za obszar nauk!... No, i gramatyki także?... to pan żartujesz, gramatykę pan przecież już umiesz?...
— (P. Antoni) Tak dobrze jak p. profesor hrabia Tarnowski, nieumiem.
— (P. Adolf, machnąwszy ręką z lekceważeniem) Eh, no, zapewne! (po chwili) Ale filozofia! eh, filozofia! to grunt, ja bardzo lubię filozofię, dużo bardzo pracowałem i mogę powiedzieć: filozofuję jeszcze jak mam wolny czas... Niech mi pan wierzy, to śliczna nauka: eee, Schelling, Hegel, Aristofanes, Straszewski. Ale strzeż się pan, bo filozofia wiedzie często na bezdroża.
— (P. Antoni zdziwiony) Na jakie, proszę pana?
— (P. Adolf) E, e, naprzykład taki Darwin! rozumny był i zwaryował, uroiło mu się, że jest małpą, że od małpy pochodzi.